czwartek, 25 kwietnia 2013

Czy ludzie lubią cierpieć ?

Wchodzę czasami na przeróżne fora traktujące o RZS i jestem zadziwiona tym, że ludzie nie szukają innych metod niż te, które ordynują im lekarze. Kręcą się w kółko, tuptają w miejscu łapiąc się za obolałe i obrzmiałe członki.
Leczą się lekami, które niewiele im pomagają, stosują dobrowolnie chemię niszczącą im wątrobę, dzień w dzień od wielu lat narzekają na bóle, opuchlizny, skutki uboczne leków.
Siedzą w tych zamkniętych kręgach i skarżą się, narzekają opowiadają nawzajem o swoich bolączkach i ...

cierpią, cierpią , cierpią...

Godzą się z tym cierpieniem jak baranki prowadzone na rzeź. Bo od wielu lat mówi się im , że już nic więcej nie można zrobić.

Ale jak im zaproponujesz coś innego niż leki, to cię zakrzyczą, że to niemedyczne, że nie ma żadnych badań. Jak to nie ma badań! Są badania, tylko większość lekarzy nie przyjmuje ich do wiadomości.
Mówią , że to szkodliwe np. taka dieta bezmleczna czy też  bezmięsna , która jest niby niepełna.
Albo, że lewatywa szkodzi bo usuwa z organizmu "dobre bakterie" i że lekarze jej nie zalecają bo jest niebezpieczna.
Ale nie widzą, że antybiotyki, nagminnie przepisywane przez lekarzy też wyjaławiają, że chemia ordynowana w RZS, to taka sama chemia jak w raku tylko w niższych dawkach i co ona nie szkodzi? Wystarczy przeczytać o skutkach ubocznych albo popatrzeć, po pól roku brania chemii, na wyniki wątrobowe.
I jakie jest to porównanie szkodliwości ?

Chemia czy dieta, chociażby wegańska ?
Co jest gorsze?

Sterydy czy lewatywa?
Co jest gorsze?

Operacja czy głodówka ?
Co jest gorsze?

Zresztą o czym ja mówię, chyba tylko ślepcy nie widzą, gdzie jest prawdziwe leczenie.
Z tego wniosek, że większość chorych to ślepcy,  zaślepieni autorytetem lekarzy i farmaceutów.

Ale na szczęście dla nas, pacjentów, są lekarze, którzy nie mają klapek na oczach i zależy im na LECZENIU pacjentów i korzystają z WSZELAKIEJ dostępnej im wiedzy . Ciekawe jest to, że przeważnie są to lekarze, którzy sami kiedyś zachorowali i niezadowoleni i zdziwieni tym, jak mało ma im do zaoferowania medycyna uniwersytecka zaczęli poszukiwania innego wyjścia ze swojej choroby.

Może warto uwierzyć właśnie TYM lekarzom ?

Ja uwierzyłam i dzięki temu spokojnie śpię w nocy nie budzona nocnymi, niekończącymi się bólami (kiedyś całe noce nie spałam z bólu) . Wstaję od razu , bez chodzenia po ścianach, prawie bez sztywności porannej, tylko palce u rąk muszę troszkę rozprostować ale to nie powód do narzekań, przedtem było o wiele gorzej. Normalnie wchodzę po schodach, a miałam z tym problemy.
Stawy mam opuchnięte i bolesne tylko wtedy gdy zgrzeszę i nie trzymam diety , ale jak wracam na dietę owocowo-warzywną dr Dąbrowskiej lub na głodówkę oczyszczającą , wszystko wraca do normy.

Pamiętam jak na początku choroby  zaczął mnie boleć staw kolanowy. Była wtedy zima, jechaliśmy z mężem samochodem, który nie zdążył się jeszcze rozgrzać. Poczułam wtedy jak z jakiejś szczeliny powiało mi zimne powietrze na to bolące kolano. Miałam wtedy takie wrażenie jakby lodowaty wiatr przewiewał mi staw w środku, jakbym miała w stawie przejmujący przeciąg, jakby staw był dziurawy - to było niesamowite odczucie. Wtedy zrozumiałam, jak odczuwają zimno chorzy na reumatyzm.
Od kiedy stosuję kuracje dietą i głodówki, nie miałam już nigdy takiego uczucia.

Mówi się też , że reumatyków bolą stawy na zmianę pogody lub na deszcz, że od razu czują to w kościach. Tez tak miałam kiedyś , kiedy nawet jeszcze nie byłam chora a tylko miałam częste stany podgorączkowe, które zresztą zwiastowały pojawienie się RZS.
Teraz stwierdzam, że pogoda nie ma tu nic do rzeczy, wcale mnie bardziej nie boli nawet jak zmarznę, czuję się tak jak kiedyś, po prostu przyjemnie zmarznięta. Nadchodzący deszcz też już na mnie nie działa.:)

Zastanawiam się czasami, że może to ja jestem jakimś szczególnym przypadkiem , jakimś ewenementem. Może tylko na mnie dieta działa ?
Jest wielu takich szczęściarzy jak ja, którzy stosują terapie żywieniem, z dobrymi rezultatami. Jeżeli nie wierzycie to poszukajcie chociażby na youtube filmik z prezydentem Clintonem. Co prawda leczył się na coś innego , ale również dietą, posłuchajcie dokładnie co on je.


Ludzie są leniwi, nawet jak im podasz link do przeczytania to nie chce im się wejść i przeczytać.
A jak im podasz całość to ci powiedzą, że na pewno masz w tym interes i zarabiasz na tym, bo któż działa bezinteresownie , wariat !?


Dlaczego ludzie nie wierzą? Mają zamknięte umysły, jak już raz wejdą na utartą ścieżkę , to za nic nie chcą nawet rozejrzeć się na boki. Tak samo chorzy jak i lekarze. Lekarz to dla pacjentów "guru". A dla lekarzy wiedza zdobyta na studiach to szczyt możliwości. Gdyby czasem poczytali swoje czasopisma medyczne, to może znaleźliby doniesienia np. takiego dr Ornisha czy dr Esselstyna. Oni leczą dietą i nawet ichniejszy NFZ zwraca kasę za to leczenie.

Jasne , że  łatwiej jest łykać tabletki, niż się trochę bardziej wysilić. Ale jak mnie bolało to chciałam spróbować wszystkiego co dawało jakąkolwiek nadzieję na zmniejszenie bólu.

Nawet jeżeli nie masz całkowitego zaufania do innych metod to zawsze można zastosować je równolegle.

Są też tacy, którzy wiedzą i wierzą, że medycyną żywienia mogliby leczyć swoje choroby, ale świadomie wybierają trucie się lekami , bo im tak wygodnie. Taki jest ich świadomy wybór. I dobrze. Tak powinno być.

To pacjent powinien wybierać jak chce się leczyć. A rolą lekarza jest pokazanie wszelkich możliwych metod leczenia. W tej chwili jest tak, że to lekarz wybiera za nas. Tylko że to nie on później walczy ze skutkami ubocznymi leków.

PS
Właśnie zostałam zbanowana na pewnym forum  "za propagowanie diety dr Dąbrowskiej"
Echhhhhh











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz